Mimo moich konstruktorskich euforii, tym razem postawiłam na wykrój z Burdy. Trochę go zmodyfikowałam: skróciłam rękawy, usunęłam wycięcie w dekolcie... Oczywiście rozmiar 38 jak zawsze za szeroki w talii. Ale to za karę - za lenistwo, że nie uszyłam czegoś z własnej konstrukcji.
Jakość zdjęć sugeruje, że robiłam je kalkulatorem - wiem, ale ja po prostu nie mogłam się już doczekać światła dziennego :)
Na moją szyciową przerwę złożyło się dużo czynników, ale już popracowałam nad tym najważniejszym: planowaniem co uszyć i z której tkaniny. Najbliższe 2 sukienki mają już gotowe wykroje (zrobione przeze mnie!), ale co najważniejsze: już wiem, z czego będą :) To bardzo ułatwia dalszą pracę - trzeba po prostu wyciągnąć nożyczki, maszynę... I przypomnieć sobie, ile radości daje robienie tego, co się kocha!
a więc do dzieła...